Poniedziałek, 04 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

Bunt przeciw demokracji

Data publikacji: 2017-01-24 12:30
Ostatnia aktualizacja: 2017-01-27 09:02

Można nasze czasy różnie oceniać, ale na pewno nie sposób się nudzić. Choćby niedawna inauguracja prezydentury Donalda Trumpa: jakie emocje, manifestacje, sprzeczne oczekiwania, trwogi i nadzieje. Czasy ciekawe to także czasy ideowego zamętu, w których łatwo się pogubić. Trzeba uważać, aby nie dać się słowom ogłupić, kiedy manipulatorzy zmieniają ich znaczenia.

Ten zabieg: przyklejenie rzeczy lub zjawisku mylącej etykiety jest klasyczny, znany propagandzie od tysiącleci, przynajmniej od greckich sofistów, których ganił Sokrates. Jednak to chwyt wciąż skuteczny, nawet w wielkiej społecznej skali. Najnowszym obrazem tego fenomenu jest dzisiejszy bunt przeciw demokracji, występujący pod etykietą ruchów obrony demokracji. Widzieliśmy to na Węgrzech, w Polsce przez ostatni rok, a ostatnio w USA.

Bo cóż to jest demokracja? Jej istotą, mówiąc najkrócej, jest uzyskana bez przemocy, w wyniku wyborów, władza większości, sprawowana z poszanowaniem praw mniejszości. Aż wstyd przypominać takie truizmy, ale okazuje się, że to jest oczywiste tylko dopóty, dopóki wybierani są faworyci celebrytów, autorytetów z niejasnego mianowania i liberalno-lewicowych mediów. Jeśli wygra Clinton (Komorowski) to mamy zwycięstwo demokracji, a jeśli Trump (Orban, Duda, PiS), to triumf populizmu i zagrożenie faszyzmem.

Przy czym zwycięzcy konserwatywni „łamią demokrację”, zanim jeszcze zdążą objąć urzędy. Skąd to wiadomo? To nie wymaga dowodu, ludzie „na pewnym poziomie” to wiedzą, czują to w powietrzu, którym aż ciężko oddychać, a ten i ów „zaczyna się bać". No i wiadomo jeszcze, że „musimy coś zrobić”... Następują apele, przestrogi, akty strzeliste, dramatyczne gesty aktorek. Sławne nazwiska i prestiżowe tytuły: Meryl Streep i Krystyna Janda, Robert de Niro i Janusz Gajos, „New York Times” i „Gazeta Wyborcza”, tysiące demonstrantów w dziesiątkach miast, hasła na transparentach... Wielkie słowa i wielkie materii pomieszanie.

Nie mam wątpliwości, że to symboliczne bombardowanie będzie trwać. Czy można temu zaradzić? Jak się bronić? No cóż, na początek nie dajmy się słowom ogłupić. Ludzie mają różne poglądy – można być monarchistą, zwolennikiem rządów arystokracji, oligarchii, a nawet anarchistą. Ale nie nazywamy anarchisty państwowcem, ani  złodzieja filantropem. Podobnie nie dajmy sobie wmówić, że obrońcami demokracji są ci, którzy odrzucają werdykt wyborców i paraliżują instytucje demokratycznego państwa.


Zbigniew JASINA