Nadawanie nazw ulicom i placom nie jest sprawą prostą. Nie chodzi o zasadność jakiejś nazwy, tylko o jej kształt językowy. Jaką ma mieć formę słowną? W jaki sposób ją odmieniać? Jak ją zapisać? Z podobnymi pytaniami często borykają się urzędnicy, przed którymi stoi takie niełatwe zadanie.
Jeśli na przykład mieszkańcy pięknej dzielnicy położonej wśród lasów i jezior chcieliby, żeby jedna ulica nosiła nazwę Łabędzia, bo na jeziorku pływają łabędzie, a druga nazywała się Jelenia, bo można go w lesie spotkać, to jaką formę gramatyczną przybierają te nazwy? Czy jest to dopełniacz od rzeczowników łabędź i jeleń utworzony tak, jak ulica Sikorki od nazwy sikorka albo Jemiołuszki od jemiołuszka? Czy może jest to przymiotnik, utworzony tak, jak przymiotniki kocia (od kot), wiewiórcza (od wiewiórka), borsucza (od borsuk)? Od wyboru formy zależy użycie tej nazwy. Czy mieszkamy na Jelenia czy na Jeleniej? Na Łabędzia, czy na Łabędziej? Przy nadawaniu podobnych nazw od razu należałoby ustalić ich formy gramatyczne.
Najczęściej nazwy ulic przybierają postać przydawki dopełniaczowej, np. ulica Wojska Polskiego, albo przydawki przymiotnej, np. ulica Śląska. Jeśli jednak mieszkańcy chcą wyjść poza ten schemat i nazwać swoją ulicę Zielony Zakątek albo Widok, to mają kłopot z odpowiedzią na pytanie, gdzie mieszkają. Mogą odpowiedzieć urzędowo: mieszkam przy ulicy Zielony Zakątek, mieszkam przy ulicy Widok. Ale jeśli odzywa się w nich dusza gramatyczna, to mówią: mieszkam na Zielonym Zakątku, mieszkam w Zielonym Zakątku. Mieszkańcy ulicy Widok mieszkają pewnie na Widoku, bo powiedzenie: mieszkam na Widok jest sprzeczne z duchem polszczyzny. Oczywiście, nie jest to niemożliwe, bo mieszkańcy Warszawy mają ulice Foksal czy Rozbrat i sformułowanie: mieszkam na Foksal mieści się w ich lokalnym zwyczaju językowym.
Nazywanie ulic sprawia jeszcze inne kłopoty. Pisze o nich do poradni językowej US pani Jolanta: „Jak powinna brzmieć nazwa ronda: rondo gen. Zbigniewa Patkowskiego czy też rondo im. gen. Zbigniewa Patkowskiego? Coraz częściej w inicjatywach uchwałodawczych pojawia się sugestia, aby przy nazwiskach patronów parków, skwerów, placów czy rond stosować skrót wyrażenia imienia. Na szczęście nie dotyczy to jeszcze nazw ulic”.
Nie ma różnicy między nazwami ulic, a nazwami rond, placów i skwerów. Jeśli nadajemy im czyjeś imię, to jest oczywiste, że rondo czy skwer jest jego imienia, dlatego słowo imienia wydaje mi się zbędne. Niepotrzebne wydłuża nazwę i zmusza do stosowania zbyt wielu skrótów na ograniczonej przestrzeni tabliczki. A w codziennej praktyce i tak będziemy się spotykać na rondzie Patkowskiego.
Ewa Kołodziejek