Poniedziałek, 04 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

Chleba naszego powszedniego...

Data publikacji: 2022-03-07 08:10
Ostatnia aktualizacja: 2022-03-10 16:55

Módlmy się, by wojna w sąsiedzkim, bliskim nam kraju jak najszybciej została przerwana. Wszak niesie tragedię nie tylko napadniętym, ale też agresorom, którzy w swej pysze nie docenili przezorności i determinacji ludności Ukrainy.

Tymczasem w Polsce, która w ocenie Eurostatu rozwija się najdynamiczniej spośród krajów Unii, nasilają się już wcześniej niepokojące nas trendy w gospodarce. Wzrost cen nośników energii, zwłaszcza gazu i prądu, rozpędzający inflację na całym świecie, odczuwamy już wszyscy.

Dzięki państwowym „tarczom” i dopłatom część przedsiębiorstw jako tako wiąże koniec z końcem. Wielkie zagraniczne koncerny pod parasolem Zachodu (w tym TVN!) oraz polskie duże i średnie firmy skoligacone ze sferą władzy radzą sobie wyśmienicie. Najgorzej mają małe, tradycyjne i rdzennie polskie, których ani zagranica, ani władza nie chroni… Ileż to sklepików ze zdrową (nie tylko z nazwy) żywnością, ile kawiarenek i tanich jadłodajni zniknęło z pejzażu polskich miast!

Niestety, mamy właśnie sygnał o upadku małych piekarni i cukierni. Pani Hanna Mojsiuk, prezes Polskiej Izby Gospodarczej w Szczecinie, alarmuje, że z początkiem roku w całym kraju zamknięto 100 lokalnych piekarni. Nie z braku popytu na drożejące wyroby (inflacja), ale wskutek skokowego wzrostu cen gazu… Izba apeluje do władz o „tarcze osłonowe” dla małych firm, których tej formy pomocy pozbawiono… Wszak zawsze dotąd piekarnie, jako zasób strategiczny na wypadek wojen i klęsk żywiołowych, były szczególnie chronione przez władze. Czy nasi decydenci (na słynnych „ośmiorniczkach” chowani) nie wiedzą, że podstawą wyżywienia Polaków jest chleb?

Większość mieszczuchów kupuje żywność w marketach. Natomiast stopniowy wzrost popularności sklepów ze zdrową żywnością przyhamowała „pandemia”. Popadały sklepiki, często prowadzone przez zapaleńców traktujących swą pracę jak misję. Takich ludzi nigdzie nie ma za wielu i mądra władza lokalna (np. w uzdrowiskowym Kołobrzegu) ich wspiera.

Natomiast gdy idzie o piekarnie, w których powstaje chleb – ewangeliczny symbol pożywienia – nie wolno zdawać się na decyzje lokalne; ich bytu powinien pilnować rząd.

PS W 1919 roku mój dziadek wrócił z Rosji do Nowoświęcian i wyznał: Modlimy się „chleba naszego powszedniego”, ale myślimy o szyneczce i innych frykasach… A to właśnie chleb śni się w głodowe noce. ©℗

Janusz Ławrynowicz