Niemal 7 lat temu wschodząca wtedy władza obiecała – obok słynnego 500 plus – ważne inwestycje komunikacyjne: tunel łączący Świnoujście z resztą Polski, przekop Mierzei Wiślanej i całkowitą nowinką pachnący – Centralny Port Komunikacyjny z nowoczesnym lotniskiem – gigantem! To już zabrzmiało mocarstwowo… Zwłaszcza gdy poseł z opozycji zawołał: Po co?! Takie jest już w Berlinie…
Koncepcję zrodzoną z inspiracji Nowego Jedwabnego Szlaku, zaiste brzmiącą dumnie, nieco skorygowali Amerykanie. Tak czy owak Polska odważyła się aspirować do grona państw ważnych, odgrywania roli „Hubu centralnej Europy”!
Oczywiście obietnic było dużo więcej, ot, choćby postawienie na nowoczesną energetykę węglową, reanimacja wielkich stoczni w Gdańsku i Szczecinie, te jednak były już nienowe. Centralny Port Komunikacyjny – to brzmiało świeżo, a nowinka przyciąga uwagę.
Teraz właśnie mamy czas pierwszych inwestycyjnych żniw.
Tunel świnoujski – ku radości turystów i kuracjuszy – zostanie niebawem otwarty, kanał z Zalewu Wiślanego na Bałtyk jest już niemal gotowy. Natomiast przygotowania do budowy CPK – zaplanowanego w geograficznym środku kraju, ogarniającym – pech tak chce – akurat najżyźniejsze ziemie centrum Polski, w tym zaplecze owocowo-warzywne dla dwóch najludniejszych miast kraju – idą jak po grudzie. I rodzą same konflikty.
Na domiar złego ostatnie feralne 3 lata wywróciły do góry nogami wiele ambitnych planów. Bruksela stanowczo zakazała nam reformy sądów oraz trwania przy węglu. Nadzieje na samowystarczalność energetyczną pogrzebała rytualna egzekucja superbloku w Ostrołęce. Ale Centralny Port Komunikacyjny wciąż jest na pierwszym planie…
Jako potomek kresowian dobrze rozumiem sytuację ludzi, którym za marne odszkodowanie władza chce odebrać dorobek całych pokoleń, a przede wszystkim ukochane rodzinne strony. Można rzec smutno: taka bywa społeczna cena snów o wielkości…
I oto w „Gazecie Finansowej” (12-25 sierpnia br.) w artykule Sławomira M. Kozaka „Zero absolutne” czytam, że już dwa i pół roku temu 28 listopada 2019 roku (jeszcze przed COVID-em!) konstruktorzy nowoczesnego świata – New World Order, czyli Wielkiego Resetu, zaplanowali przyszłość światowego lotnictwa zgoła inaczej niż projektanci polskiego CPK. Otóż cały świat ma do 2050 roku osiągnąć „absolutne zero” emisji CO2 – musi zatem całkowicie wykluczyć z użycia paliwa kopalne! Skoro więc dotychczasowe projekty samolotów elektrycznych (na baterie) nie spełniają nawet wstępnych oczekiwań, należy już za kilkanaście lat całkowicie zrezygnować z lotnictwa! Słowem ludzkość musi pogodzić się z faktem, że „na pewien czas wszyscy przestaniemy używać samolotów”, a także floty handlowej napędzanej jak wiadomo paliwami kopalnymi. Chyba że wrócimy do żaglowców. Globalna komunikacja cywilna (nie militarna!) do czasu wprowadzenia elektrycznego napędu w powietrzu i na wodzie, powinna zejść z nieba na ziemię! Wrócić do początku XVII w., czyli świata sprzed epoki pary (!) Niestety, w projekcie Wielkiego Resetu mamy taki wyścig absurdów.
Czy owych planów przedstawionych oficjalnie w grudniu 2019 roku, a więc jeszcze przed „pandemią”, nie poznali projektodawcy CPK? Wszak nasz premier uczestniczy w spotkaniach Światowego Forum Ekonomicznego…
Jeśli program Wielkiego Resetu, obejmujący sferę komunikacji, rząd RP zaakceptował, to będzie musiał z budowy CPK zrezygnować ku uldze mieszkańców wiosek skazanych na wywłaszczenie. Oczywiście najlepiej byłoby wycofać Polskę z uczestnictwa w zaplanowanej cywilizacyjnej katastrofie. Mam wciąż ukrytą nadzieję, że i tej wieży Babel zbudować się nie uda.
Zdaniem globalistów, „wysokoemisyjność”, czyli zdobycze XXI wieku mają pozostać na razie tylko w sferze obronności. Jeśli więc CPK miałoby być w istocie bazą wojskową NATO, a nie cywilnym lotniskiem… chroń nas przed tym, Boże! ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.