Ważą się losy Polski. Już pojutrze najważniejsze od lat wybory do Parlamentu UE, a dla nas referendum w sprawie istnienia państwa polskiego. Obowiązujący obecnie Traktat Lizboński w stosunku do wcześniejszego – Nicejskiego – wyraźnie ograniczył niezależność państw członkowskich Unii. Sprawił, że 80 proc. praw narzuca nam Unia Europejska.
Zapewne Czytelnicy pamiętają newralgiczny moment, kiedy prezydent Lech Kaczyński składał podpis pod dokumentem lizbońskim – i pióro odmówiło posłuszeństwa… Znak przestrogi? Wtedy jednak ktoś usłużny z boku podał prezydentowi własne.
Dziś możemy już z własnego doświadczenia, z drżeniem o jutro mówić, że to niezbyt przyjazne, a wręcz antypolskie pióro kreśli nam odtąd scenariusze…
Stoimy w obliczu zamachu na wolność i własność. Jak ponad 1300 lat temu chrześcijańska armia Karola Młota przed nawałą muzułmanów na Europę… Dziś tę armię tworzą odradzające się w krajach Unii partie prawicy. Eskalacja tzw. polityki klimatycznej obudziła z letargu wszystkie siły rozsądku na Starym Kontynencie, co ważne – z najmniej zdegenerowanym środowiskiem chłopskim na czele. To sprawia, że jak nigdy dotąd Europarlament ma szanse powstrzymać niebezpieczne inicjatywy Komisji Europejskiej. A ten „europejski reżim” już (niczym zbir zza węgła) czyha z nową wersją traktatu, godzącą w naszą wolność i własność…
Większość Polaków wciąż kibicuje stronnictwom Okrągłego Stołu, tym, którzy zawsze tęsknili do „zjednoczonej Europy”, akceptując wszelkie „nowinki z Zachodu” – niestety także politykę klimatyczną – opartą na fałszerstwie – wymuszającą likwidację górnictwa, przemysłu ciężkiego, samochodów spalinowych, ETS - czyli iście szatański podatek od emisji CO2, bezsensowne normy energetyczne, budowlane, komunikacyjne… I co najgorsze – nie protestują przeciw zamachowi na przyszłość narodu – degradacji szkolnictwa, seksualizacji i krzewieniu dewiacji wśród dzieci, reklamowaniu aborcji. Najbliższa niedziela to już chyba ostatnia szansa na powstrzymanie tego szaleństwa.
Ludzie, których wybierzemy do nowego Europarlamentu – chcąc nie chcąc – otrzymają zadanie, za które rozliczą ich pokolenia… To im bowiem przez nikogo nie wybierani eurokraci planują przedstawić do akceptacji nowy Traktat Europejski. Jest to pakt likwidujący resztki suwerenności państw Unii – przekazujący unijnej centrali nie tylko całokształt gospodarki, ale także kompetencje państw członkowskich w dziedzinie polityki zagranicznej, obronności i bezpieczeństwa (armia i policja europejska). To oznaczałoby… koniec państwa polskiego.
Tym razem w eurowyborach startuje w Polsce kilka ugrupowań jawnie domagających się powrotu Unii do etapu największego rozkwitu wspólnoty – Wspólnego Rynku Europejskiego, bez patogennej biurokracji, albo wyjścia z Unii. Mamy otwarcie antyunijną partię o wyrazistej nazwie „Polexit”, mamy Konfederację Wolność i Niepodległość, w której składzie wybija się przejrzystą retoryką, jak i działaniem partia Korona… Jest też grupa samorządowa „Normalna Polska w Normalnej Europie”.
Myślę, że nie ma już klimatu do ustępstw, bo dotyczyłyby tylko warunków eutanazji… Pozostał więc nam tylko sprzeciw. Walka o normalność. O przyjazną ludziom Europę. O naszą wolność i własność. O przetrwanie państwa Polaków. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.