4 maja – nazajutrz po podniosłych ceremoniach narodowego święta – Sejm dzięki dziwnemu sojuszowi teoretycznie najbardziej zażartych ideologicznych adwersarzy wyraził zgodę na tzw. zwiększenie zasobów własnych UE, czyli na zaciągnięcie przez Unię kredytu, który wszystkie kraje członkowskie spłacać będą poprzez nałożone przez Brukselę podatki. Ów wspólny dług ma służyć finansowaniu krajowych planów odbudowy tychże państw. Przed laty z powodu kryzysu w 2007 r. podobną próbę uwspólnotowienia emisji obligacji ostro zawetowała Wielka Brytania… Po buńczucznych zapowiedziach naszych władz, w obliczu bezprawnych nacisków komisarzy UE na rezygnację z polskich reform sądowniczych, wielu rodaków oczekiwało tym razem stanowczej postawy premiera. Daremnie, zwyciężył duch ugody…
Za obietnicę uzyskania dodatkowych miliardów euro w postaci kredytu oddaliśmy unijnej centrali niezależność podatkową, ważny element wolności.
Najgorsze jest jednak przeświadczenie, że uzyskane tą drogą pieniądze (co do centa!) będziemy musieli przeznaczyć na to, co przewiduje szczegółowy harmonogram narzucony nam przez Brukselę, a nie na nasze potrzeby. Ów Nowy Zielony Ład oznacza nie tylko wielką cyfryzację gospodarki i radykalną transformacje energetyki (zdaniem eksperta A. Szczęśniaka, w efekcie tej operacji ceny prądu mogą wzrosnąć nawet pięciokrotnie!), zamknięcie zasobnych w węgiel kopalni oraz drastyczną redukcję przemysłu, ale także likwidację hodowli zwierząt, czyli całego tradycyjnego rolnictwa… W tej perspektywie dziwny sojusz PiS z Lewicą jawi się jako realizacja programu nowego światowego Kominternu! Antyczna strofa jest zawsze aktualna: strzeżcie się odwiecznych wrogów… niosących dary.
Na naszych oczach sfera ekofanatyków z chorym szwedzkim dziewczęciem w klapie pozyskuje środowiska przedsiębiorców łasych na dopłaty do wiatraczno-panelowej odnawialnej energetyki. Oto Ogólnopolskie Porozumienie Organów Samorządowych – większość samorządow lokalnych pod egidą PO (dziś tzw. Koalicja Obywatelska) domaga się od rządu zmiany przepisów ograniczających strefy budowy wiatraków oraz zabudowy mieszkalnej. Zwolennicy zabetonowania Polski łączą siły z lobby wiatrakowym, którego zaborcze zapędy udało się powstrzymać zaledwie 5 lat temu. Jeżeli i tu rząd pęknie, żegnaj polska agroturystyko…
Co ciekawe, żaden z rządów nie zainteresował się polskim (Lubelszczyzna) modelem wiatraka, który może stać przy wiejskim domu, nie szkodzi przyrodzie (w jego ramie ptaki wiją gniazda!) i świetnie nadaje się jako prywatne źródło prądu dla polskiego chłopa… Rządy stawiają na sojusz z wielkimi korporacjami, które podyktują nam drastyczne ceny prądu.
Iluzja narzucona nam przez Zachód jest nie tylko kosztowna dla ludzi, ale też w swych konsekwencjach szkodliwa dla natury. Cóż, klamka jeszcze nie zapadła – wystarczy weto jednego z państw UE…
Ale nie ma też jeszcze pełniej polskiej zgody… Przypomnę, że zgodnie z Konstytucją RP, Polska może w drodze ustawy zrzec się suwerenności na rzecz organizacji międzynarodowej w różnych dziedzinach, ale nie fiskalnej! Stąd upoważnienie UE do ustanawiania podatków w Polsce, które wymaga parlamentarnej większości 2/3 głosów, przy obecności połowy składu zarówno Sejmu, jak i Senatu.
Pamiętnego 4 maja wniosek o powiększenie zasobów UE większości konstytucyjnej nie uzyskał. Oto nasza szansa na wyjście z niebezpiecznego zaułka. Mamy przecież Trybunał strzegący Ustawy zasadniczej! ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.