Niedziela, 24 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

UE państwem nie jest!

Data publikacji: 2018-11-19 13:09
Ostatnia aktualizacja: 2019-02-26 12:45

Gdzieś na obrzeżach największego w dziejach III RP pochodu Polaków – Marszu Niepodległości, z przymusu chwili docenionego wreszcie przez premiera i prezydenta – ktoś spalił flagę Unii Europejskiej. Zapewne ktoś, komu „obóz postępu” postawił takie zadanie. Albo idiota…

Brzydki uczynek, lecz nie przestępstwo. Takim byłoby świadome zniszczenie flagi państwa. Rzecz w tym, że Unia Europejska państwem nie jest. O tym zdecydowali Holendrzy i Francuzi w 2005 roku, odrzucając w referendach niemiecki projekt Konstytucji Europejskiej.

Ten sprzeciw był dla uniokratów nieoczekiwany – wszak zbuntowali się bodaj najwięksi beneficjenci integracji! Trzeźwi Holendrzy dostrzegli w tym groźbę marginalizacji swej gospodarki. Francuzi zaś zareagowali impulsywnie na zmianę symboli. Skoro po narodzinach państwa pn. Unia Europejska ich ukochana „Marsylianka” stałaby się, o zgrozo!, podrzędna wobec niemieckiej „Ody do radości”, a trójkolorowa flaga ustąpiłaby miejsca gwiazdom na błękitnym tle, nie ma na to zgody! Kogut galijski zapiał: NON!

Tymczasem „siły postępu”sprawujące władzę w Unii nie dały za wygraną. Z projektu „Konstytucji Europejskiej” wykreślono zewnętrzne znamiona państwa: osobowość prawną, flagę oraz hymn, całą resztę zostawiając. W ten sposób powstał traktat lizboński wprowadzający do wspólnoty zasady konfederacji: w miejsce zasady jednomyślności, chroniącej interesy najmniejszych krajów, we wspólnocie zaczyna rządzić większość głosów. I ta wersja, niestety, przeszła.

Za naszą wolę zachowania własnych tradycji i korzystania ze swobód zagwarantowanych w unijnych traktatach zażarcie krytykują nas wodzące rej w unijnej centrali elity zachodniej Europy (że o sforze ich polskich szczekaczy zamilczę), głuche na rzeczową argumentację.

Przypomnę więc, co o wrogach Polski i Polaków napisał słynny pisarz i myśliciel angielski Gilbert Keith Chesterton*: „Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; – i rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzyło mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów i metoda okazała się niezawodną”.

Czyż w świetle współczesnej krytyki i oszczerstw kierowanych przeciw naszemu krajowi piszący te słowa w latach 20. zeszłego wieku wielki pisarz angielski nie okazuje się dziś najlepszym recenzentem krucjaty ZŁA przeciw Polsce? ©℗

* W przedmowie do książki Karola Sarolei „Listy o Polsce”.

Janusz ŁAWRYNOWICZ