Poniedziałek, 04 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

Unijna troska o nieproszonych gości

Data publikacji: 2024-06-24 10:45
Ostatnia aktualizacja: 2024-06-27 12:00

Jeno niewinne pacholę mogłoby uwierzyć, że „omyłkowe” przewiezienie przez niemiecką policję nielegalnych imigrantów do Polski (Osinowa), to jakieś nieporozumienie, przypadek… czy – jak komunikują nam media rządowe – sąsiedzka nieznajomość procedur.

Brutalny mechanizm relokacji – na przekór niedawnym jeszcze zapewnieniom premiera (kto uparcie wierzy mistrzowi konfabulcji – sam sobie winien!) został zaakceptowany przez obecnego premiera już pod koniec ubiegłego roku. I choć formalnie „relokacja” ma rozpocząć się za dwa lata, Niemcy zasilają nas egzotycznymi przybyszami już dziś. Zastanawiające, że to akurat TVN poinformował, że w tym roku nasi zachodni sąsiedzi przekazali Polsce ponad 3,5 tys. nielegalnych – najwyraźniej tam niechcianych – imigrantów.

Niemiecki sąsiad nader gorliwie dba o dobrostan tych, których nasz niezapomniany konserwatywny filozof prof. Bogusław Wolniewicz (Panie, świeć nad jego duszą, choć był agnostykiem!) określił jakże trafnym mianem „nachodźców”.

Wybory do parlamentu UE wstrząsnęły nieco panoramą Strasburga, ale zaplanowane przez eurokratów zagrożenia wciąż nad nami wiszą… Były już europoseł Saryusz-Wolski ujawnił, że 14 maja tego roku Komisja Europejska wydała „Dyrektywę w sprawie ustalenia norm dotyczących przyjmowanych osób ubiegających się o ochronę międzynarodową”. Punkt 11 owego dokumentu stwierdza „należy ustanowić normy dotyczące przyjmowanych osób, które są wystarczające do zapewnienia im odpowiedniego poziomu życia we wszystkich państwach członkowskich […] Harmonizacja warunków przyjmowania tych osób powinna pomóc w ograniczeniu wtórnego ich przemieszczania, na które ma wpływ zrównoważenie warunków ich przyjmowania.”

Mówiąc normalnym językiem, idzie o to, by każdy z krajów UE – duży i mały, bogaty i biedny – zapewnił nielegalnym przybyszom utrzymanie na poziomie, jaki oferują kraje zachodnie, w naszym przypadku Niemcy…

Do takiego standardu finansowania migrantów ma być więc zobowiązany polski budżet, dla którego oznacza to ryzyko przekroczenia unijnych norm nadmiernego deficytu. Aby finanse kraju ratować, nasi specjaliści od świadczeń mogą zredukować przychody naszych rencistów i emerytów. Ale zgodnie z kodeksem moralnym Brukseli niechciany przybysz nad Wisłą nie może otrzymywać niższego zasiłku niż jego kolega w Kolonii czy Paryżu. Byłby to rasizm.

W praktyce idzie o zatrzymanie przybyszów w środkowej Europie, z dala od Zachodu… Skoro wszędzie ta sama kasa, po co się ruszać.

O groźbie, jaką niesie sprawnie organizowana przez globalne centrum imigrancka inwazja, alarmowali wszyscy, poza jej… zwolennikami. A tych właśnie głosująca większość Polaków powołała tej jesieni do władzy. Masz zatem, czego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!

Sęk w tym, że to akurat politycy PiS – odpowiedzialni za katastrofalne decyzje podczas „pandemii”, a następnie nie naszej wojny na Ukrainie, opracowali dobry projekt obrony przed grożącą Polsce „relokacją uchodźców” – ogólnopolskie referendum.

Niestety, ludzie Kaczyńskiego tyle zapału wcześniej zmarnotrawili na ściganie „ruskich onuc”, że nie dopilnowali realizacji strategicznego pomysłu… Zadufani w sobie, nie próbowali pozyskać dlań naturalnych sojuszników, a przede wszystkim nie przeciwstawili się karygodnemu bojkotowi woli ludu!

Wydawałoby się, że tylko ślepi i głusi uwierzą Tuskowi, który w III RP reprezentował zawsze nie polski, lecz obcy interes… A tu mamy już trzeci z rzędu wyborczy sukces ulubieńca Angeli Merkel.

Były także powody do zakwestionowania ważności elekcji – nachalna agitacja antyreferendalna, obfity wysp „wyborczych turystów”, wreszcie tysiące głosów oddanych po regulaminowym czasie…

Oczywistej rangi referendum – mogącego zaważyć o przyszłym „być albo nie być” państwa polskiego – nie doceniło też kilku niezależnych publicystów, którzy ideę plebiscytu wykpili, bo „krzaki przesłoniły im las” – skupili się na formie, a nie treści plebiscytowych pytań! Trudno w tej sytuacji nie przyznać po raz enty racji osądowi mistrza Jana z Czarnolasu, iż „Polak przed szkodą i po szkodzie głupi”.

Gdy chmury wiszą nad państwem polskim, czyż nie najwyższa pora, by ten odwieczny aforyzm odesłać do lamusa? ©℗

Janusz ŁAWRYNOWICZ