Poniedziałek, 18 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

Z „Titanica” góry lodowej nie widać

Data publikacji: 2020-07-20 11:09
Ostatnia aktualizacja: 2020-07-23 00:41

Kilka dni temu Komisja Europejska zganiła Polskę za opóźnienie w przygotowaniu przewidzianego na najbliższe trzydziestolecie planu tzw. neutralności klimatycznej, czyli mówiąc po prostu – rezygnacji z naszego najcenniejszego paliwa kopalnego – węgla kamiennego. KO – przypominając o polskim „braku praworządności”, czyli kontynuacji reformy sądownictwa w naszym kraju, grozi Polsce cofnięciem już przyobiecanych nie tak dawno 7 miliardów euro w ramach Funduszu Odbudowy.

Okazuje się, że Unia Europejska, do której tak gorliwie namawiali Polaków wszyscy uczestnicy Okrągłego Stołu (wszak tę samą retorykę „jak nie Unia to Białoruś” uprawiali Kwaśniewski, Tusk i Kaczyński), odmawia Polsce statusu równorzędnego partnera.

Gdy zaś idzie o ogarniającą świat histerię klimatyczną, to uważam, że poza Europą żadne liczące się państwo, z USA, Chinami, Rosją, Indiami na czele, nie traktuje poważnie opartej na – moim zdaniem – tendencyjnych badaniach teorii zmian klimatycznych stanowiących jakoby efekt działalności człowieka.

Trzy lata temu 150 uczonych włoskich, w większości geologów i klimatologów, zaprotestowało przeciwko krzewieniu pseudonaukowego mitu, sianiu klimatycznej histerii. Rok później wsparło ich swym kategorycznym apelem 500 badaczy z całego świata. A mimo to w tym samym czasie zadziwiającą karierę zrobiła dziewczynka ze Szwecji – kraju przodującego w każdej odmianie „postępu”…

Prof. Michael Shellenberger – do niedawna jeszcze jeden z guru skrajnych „klimatystów” i propagator ograniczenia rozwoju cywilizacyjnego w imię ocalenia świata przed globalną katastrofą – przeprosił wszystkich, zwłaszcza swych zapalonych młodych wyznawców, za brak rzetelności badawczej i sianie histerii. Przyznał, że spalanie kopalnych surowców energetycznych, a tym bardziej hodowla zwierząt i ich zjadanie w żaden sposób nie zagraża życiu na Ziemi, a wszelkie zmiany klimatu zależą od Słońca.

Ostatnie pomiary lodu na Antarktydzie i… Grenlandii świadczą o wyraźnym przyroście pokrywy lodowej, choć w poprzednim półroczu na Arktyce lód nieco stopniał. Per saldo więc lodu przybywa.

Ciekawe, kiedy podobne informacje, przemykające chyłkiem w ogonach serwisów, zwrócą uwagę świata… Cóż, na „Titanicu” na górę lodową zwrócono uwagę, gdy było już za późno.

PS W srogie zimy nie ogrzeją nas wiatraki ani panele słoneczne… ©℗

Janusz ŁAWRYNOWICZ